

Jakie lubicie czytać książki
Rozpoczęty przez
Guest_Michal_*
, sty 20 2008 01:03
czytać książki lubicie
660 odpowiedzi w tym temacie
#50
Napisano 17 wrzesień 2008 - 09:29
Czytam z reguły książki o tematyce fantastycznej.
Tytuły takie jak : Wiedźmin, HP, Władca Pierścieni czy Eragon nie są mi obce.
Jednak czytam również książki filozoficzne, które zawierają w sobie dobre rady, czasem chociażby przedstawiają sens istnienia.
Lubię czytać książki i czytam co mi najdzie pod rękę, brzydzę się tylko Science Fiction po prostu to do mnie nie trafia^
Tytuły takie jak : Wiedźmin, HP, Władca Pierścieni czy Eragon nie są mi obce.
Jednak czytam również książki filozoficzne, które zawierają w sobie dobre rady, czasem chociażby przedstawiają sens istnienia.
Lubię czytać książki i czytam co mi najdzie pod rękę, brzydzę się tylko Science Fiction po prostu to do mnie nie trafia^
#60
Napisano 02 październik 2008 - 11:09
Ogólnie nie czytam ale...
nic nie przebije książek Sławka Shuty i Pilipiuka:
Shuty polecam "Zwał"
"W związku z przeprowadzonymi testami w naszej firmie, uprzejmie informuję, że w wyniku małej ilości wolnych etatów nie został Pan zakwalifikowany do drugiego etapu procesu selekcji kandydatów. Życzę sukcesów w dalszym poszukiwaniu pracy i pozdrawiam. Z poważaniem.
Jakiś vicekutas ds. personalnych"
"Kto by nie kcioł.
Jak na razie słaniam się na nogach w kolejce do podpisu rejestracyjnego. Urząd pracy wita, zaprasza, oferuje. Wszystko tutaj w dużych białych kaflach, imitujących nowoczesność i higienę, a naprawdę wygląda to jak wielki kibel na Centralnym. Brakuje tylko prymitywnych wyobrażeń narządów płciowych męskich i żeńskich, wysmarowanych fekaliami na ścianach. Wokół postacie jak z obrazów Bruegla. Opuchnięte. Krogulcze. Zmięte. Posiniaczone. Niewyspane. Niezadowolone. Nie-do-jakieś tam. A nerwowe i podrażnione to wszystko jak jasna cholera. Co rusz jakiś problem. Co krok, to zakalec. Co dotkniesz ściany, to zbuk. To rodzaj usprawiedliwienia dla życia. Kamuflaż."
Pilipiuk - polecam wszystko
Świńska rebelia:
"Kropla wybielacza ACE wpadła do flaszki z denaturatem. Jakub Wędrowycz popatrzył w zadumie na zachodzące w butelce procesy i uśmiechnąwszy się promiennie, wpuścił kroplomierzem jeszcze jedną kroplę. Fioletowy barwnik powolutku wytrącał się z cieczy. Usta egzorcysty wykrzywiły się w triumfalnym uśmiechu."
"
Jakub z wiadrem wszedł do chlewa. Pierwotnie budynek ten funkcjonował jako rupieciarnia, gospodarz naściągał tu wszelkiego
możliwego szmelcu w rodzaju starych telewizorów, pralek, części różnych maszyn i innego badziewia, pozyskanego z gminnego wysypiska śmieci. W wolnych chwilach w przypływie dobrego humoru zamykał się w środku z kilkoma flaszkami i aż do rana w świetle lampy naftowej zgłębiał zasady działania współczesnej techniki.
W kącie szopy zbudował kojec, w którym przybierały stopniowo na wadze jego dwa prosiaki, Mielony i Schabowy. Jakub sam wymyślił im te imiona i był z siebie bardzo dumny. Podszedł jak zwykle do barierki kojca i przechylił wiadro, celując do koryta. A potem stało się coś tak zaskakującego, że po raz trzeci upuścił kubeł. Schabowy przemówił do niego ludzkim głosem:
- Słuchaj no, Wędrowycz, musimy sobie ustalić pewne zasady.
Oczywiście, zdarzało się czasami, zazwyczaj gdy był bardzo pijany, że słyszał głosy zwierząt, .ale zdawał sobie prawie zawsze sprawę z tego, że to tylko urojenie. Tym razem był trzeźwy jak niemowlę i nawet nie miał kaca, a to działo się naprawdę.
- Czego chcesz świnio? - zapytał.
Postarał się żeby to „świnio" zabrzmiało odpowiednio pogardliwie i chyba nawet mu się to udało.
- Mamy pewne uwagi natury formalnej - powiedział Mielony. - Musimy to przedyskutować.
Jakub nie lubił dyskutować. A zwłaszcza z trzodą chlewną. Zastanawiał się przez chwilę.
- Czego? - zagadnął prawie uprzejmie.
- No cóż - stwierdził Schabowy - nie odpowiadają nam ogólne warunki bytowania i wyżywienie.
- Do tego ciekawi jesteśmy, dlaczego nosimy takie dziwne imiona? - rąbał słowo po słowie Schabowy.
- A za bezprawne wykastrowanie nas przed trzema miesiącami chcemy uzyskać zadośćuczynienie. Finansowe.
- O kurde - powiedział Jakub, po czym chyłkiem wybiegł z chlewika i zatrzasnąwszy drzwi, podparł je kołkiem.
- Diabli nadali - powiedział sam do siebie. - Zachciało mi się na stare lata hodowlę zakładać.
Wyciągnął z przybudówki motor i odpalił silnik. Była środa. Dzień targu. Od siedemdziesięciu lat, nie opuszczając ani jednego tygodnia, spędzał ten dzień w knajpie."
http://wojslawice.fm....pl/zabojca.htm
nic nie przebije książek Sławka Shuty i Pilipiuka:
Shuty polecam "Zwał"
"W związku z przeprowadzonymi testami w naszej firmie, uprzejmie informuję, że w wyniku małej ilości wolnych etatów nie został Pan zakwalifikowany do drugiego etapu procesu selekcji kandydatów. Życzę sukcesów w dalszym poszukiwaniu pracy i pozdrawiam. Z poważaniem.
Jakiś vicekutas ds. personalnych"
"Kto by nie kcioł.
Jak na razie słaniam się na nogach w kolejce do podpisu rejestracyjnego. Urząd pracy wita, zaprasza, oferuje. Wszystko tutaj w dużych białych kaflach, imitujących nowoczesność i higienę, a naprawdę wygląda to jak wielki kibel na Centralnym. Brakuje tylko prymitywnych wyobrażeń narządów płciowych męskich i żeńskich, wysmarowanych fekaliami na ścianach. Wokół postacie jak z obrazów Bruegla. Opuchnięte. Krogulcze. Zmięte. Posiniaczone. Niewyspane. Niezadowolone. Nie-do-jakieś tam. A nerwowe i podrażnione to wszystko jak jasna cholera. Co rusz jakiś problem. Co krok, to zakalec. Co dotkniesz ściany, to zbuk. To rodzaj usprawiedliwienia dla życia. Kamuflaż."
Pilipiuk - polecam wszystko
Świńska rebelia:
"Kropla wybielacza ACE wpadła do flaszki z denaturatem. Jakub Wędrowycz popatrzył w zadumie na zachodzące w butelce procesy i uśmiechnąwszy się promiennie, wpuścił kroplomierzem jeszcze jedną kroplę. Fioletowy barwnik powolutku wytrącał się z cieczy. Usta egzorcysty wykrzywiły się w triumfalnym uśmiechu."
"
Jakub z wiadrem wszedł do chlewa. Pierwotnie budynek ten funkcjonował jako rupieciarnia, gospodarz naściągał tu wszelkiego
możliwego szmelcu w rodzaju starych telewizorów, pralek, części różnych maszyn i innego badziewia, pozyskanego z gminnego wysypiska śmieci. W wolnych chwilach w przypływie dobrego humoru zamykał się w środku z kilkoma flaszkami i aż do rana w świetle lampy naftowej zgłębiał zasady działania współczesnej techniki.
W kącie szopy zbudował kojec, w którym przybierały stopniowo na wadze jego dwa prosiaki, Mielony i Schabowy. Jakub sam wymyślił im te imiona i był z siebie bardzo dumny. Podszedł jak zwykle do barierki kojca i przechylił wiadro, celując do koryta. A potem stało się coś tak zaskakującego, że po raz trzeci upuścił kubeł. Schabowy przemówił do niego ludzkim głosem:
- Słuchaj no, Wędrowycz, musimy sobie ustalić pewne zasady.
Oczywiście, zdarzało się czasami, zazwyczaj gdy był bardzo pijany, że słyszał głosy zwierząt, .ale zdawał sobie prawie zawsze sprawę z tego, że to tylko urojenie. Tym razem był trzeźwy jak niemowlę i nawet nie miał kaca, a to działo się naprawdę.
- Czego chcesz świnio? - zapytał.
Postarał się żeby to „świnio" zabrzmiało odpowiednio pogardliwie i chyba nawet mu się to udało.
- Mamy pewne uwagi natury formalnej - powiedział Mielony. - Musimy to przedyskutować.
Jakub nie lubił dyskutować. A zwłaszcza z trzodą chlewną. Zastanawiał się przez chwilę.
- Czego? - zagadnął prawie uprzejmie.
- No cóż - stwierdził Schabowy - nie odpowiadają nam ogólne warunki bytowania i wyżywienie.
- Do tego ciekawi jesteśmy, dlaczego nosimy takie dziwne imiona? - rąbał słowo po słowie Schabowy.
- A za bezprawne wykastrowanie nas przed trzema miesiącami chcemy uzyskać zadośćuczynienie. Finansowe.
- O kurde - powiedział Jakub, po czym chyłkiem wybiegł z chlewika i zatrzasnąwszy drzwi, podparł je kołkiem.
- Diabli nadali - powiedział sam do siebie. - Zachciało mi się na stare lata hodowlę zakładać.
Wyciągnął z przybudówki motor i odpalił silnik. Była środa. Dzień targu. Od siedemdziesięciu lat, nie opuszczając ani jednego tygodnia, spędzał ten dzień w knajpie."
http://wojslawice.fm....pl/zabojca.htm